^ Do góry

Norwegia 2015 - Glomma

 


Jeszcze emocje nie opadły po łowieniu na Renie, a już serce mocniej bije na myśl o łowieniu na Glommie, jednej z piękniejszych norweskich rzek lipieniowych. Jest to najdłuższa /611 km/rzeka tego kraju, o której wiele już napisano, ale nadal kryje ona wiele wspaniałych miejsc dla pasjonatów muchy. 

Postanawiamy, że nie może to być banalna podróż i wybieramy przejazd przez kanion Jutulhogget. Płacimy myto trollowi i na górę…  Na szczycie postój i na kilka chwil zwalniamy tempo, siadając na skalnej półce i ciesząc się ciszą. Widok jest niesamowity. Kamienna wyrwa w ziemi ma 250 m wysokości i ciągnie się na dwa i pół kilometra. Dookoła skały pokryte porostami w różnych barwach, sosny ozdobione „wąsami” i świerki, którym nie dane było w tych srogich warunkach dorosnąć… Skandynawska bajka.

Zjeżdżamy w dół i mijamy miejscowość Atna, a z niej już niedaleko do naszego muszkarskiego celu Frilandu, odcinka Glommy między Koppang a Atną którego opiekunem jest Solan Renolen.
Kupujemy licencje i rozbijamy obóz pod dolną wiatą.  Woda w tym miejscu przelewa się przez garb, tworząc piękne miejsce, które lubią grube lipienie. W czasie ostatniej naszej wizyty woda była niższa o dobre pół metra i miejsce stało się naprawdę wielkie. Bono i ja obserwujemy wodę, wznosząc toast za szczęśliwy powrót nad Glommę, a Adam Podgórny musi zacząć od „karniaka”, bo jest tu pierwszy raz.
Po godzinie wędki zmontowane i obławiamy miejscówkę pod wiatą. Na pierwsze ryby nie czekamy długo, bo nasze nimfki to sprawdzone przynęty na norweskie  lipienie. Ja staram się je skusić na suchą muszkę i też notuję kilka sztuk.

DSC_0238_675x1200.jpgDSC_0250_1600x900.jpgDSC_0284_1600x900.jpgP1050658_1599x1200.jpgDSC_0273_1600x900.jpgDSC_0280_1600x900.jpgDSC_0265_1600x900.jpgDSC_0237_1600x900.jpgDSC_0235_1600x900.jpgDSC_0231_1600x900.jpgDSC_0230_1600x900.jpgP1050665_1599x1200.jpgDSC_0232_1600x900.jpgP1050660_1599x1200.jpgDSC_0260_1600x900.jpgDSC_0239_1600x900.jpgDSC_0278_675x1200.jpg

Wieczorkiem, kiedy zapłonęło ognisko, zjawiają się nasi polscy przyjaciele Tomek i Paweł, których poznaliśmy rok wcześniej, a którzy przeprowadzili się już na stałe w okolice Frilandu. Odwiedza nas również Solan, z którym o muszkarstwie można rozmawiać godzinami… co też czynimy z wielką przyjemnością.
Zrywamy się o poranku… czyli około 10 i w wakacyjnym tempie udajemy się na łów. Chłopaki idą na dół w okolice Gardbekken, pięknego miejsca w pobliżu którego jest chatka wędkarska. Ja zostaję pod wiatą i upajam się łowieniem na suchą muchę. Ryby oczkują raczej słabo, jakby wybierały tylko tłuste kąski, więc obieram inną taktykę: siedzę przy ognisku i obserwuję wodę, a jeśli pojawia się oczko, to wchodzę i łowię… i ryba złapana. Czas więc na przerwę i szukanie kolejnego oczka. Pełen relaks!!!
Chłopaki wracają zadowoleni, a Bono z dumą prezentuje zdjęcie „potoka” złowionego na połączeniach za wyspą. Kolejna chwila przerwy na obiad i kilka pamiątkowych zdjęć.
Po sjeście wędrujemy połowić koło chatki Solana. Jest to miejsce, w którym Glomma dzieli swój nurt na dwie części, a ten mniejszy jest właśnie obiektem obserwacji i westchnień Solana, gdyż obserwuje go ze swojego okna. Na wlewce Adam mocno łowi na nimfę, a ja staję niżej i suszę. Lipienie wydają się nie kończyć, więc łowimy do bólu. Zmęczeni dniem zasiadamy do kolacji, planując kolejny piękny, wędkarski dzień.

P1050692_1599x1200.jpgP1050707_1599x1200.jpgP1050808_1599x1200.jpgP1050697_1599x1200.jpgP1050669_1599x1200.jpgP1050677_1599x1200.jpgP1050708_1599x1200.jpgP1050675_1599x1200.jpgP1050681_1599x1200.jpgP1050690_1599x1200.jpgP1050704_1599x1200.jpgP1050671_1599x1200.jpgP1050709_1599x1200.jpgP1050673_1599x1200.jpgP1050682_1599x1200.jpgP1050679_1599x1200.jpg

Wybieramy górę Frilandu i już po śniadaniu wędrujemy do drugiej wiaty …. Chłopaki łowią na nimfki. Adam staje na potężnej wlewce i na jej krawędzi łowi lipienia za lipieniem, Bono gdzieś daleko niżej szuka swojej ryby. Ja próbuję suszyć, ale jest po prostu słabo. Dochodzę do miejsca, gdzie tłem jest potężna skała, po której sączy się leniwie mały wodospad. Cieszę oczy tym, co stworzyła przyroda, wyobrażając sobie, jak wygląda ten „siurek”, kiedy popada deszcz. Kątem oka widzę wyjście. Tnę odruchowo i czuję mocnego przeciwnika, którego dodatkowo wspiera mocny uciąg Glommy. Niestety przegrywam.
Siadam na kamieniu. Przewiązuję się na grubszy przypon i wiążę dużego rudego chruścika. Bono przychodzi i zachęcony moim krótkim sprawozdaniem, przechodzi na suchara. Zaczynamy łowić razem. Obserwujemy wodę w poszukiwaniu oczek. Nic!!! Podnoszę wzrok na wodospad i… widzę oczko na środku bardzo szybkiego nurtu. Wyciągamy linki i jazda. Lipienie atakują duże muchy na „grubej szybkiej wodzie”. Robią to, pokazując bojowo płetwy… chwilo trwaj!!!
Ręce bolą niemiłosiernie, więc robimy obiadową przerwę i … oczywiście wracamy pod skałę. Tym razem nieco niżej. W trójkę schodzimy powoli aż dochodzimy do płani przed wyspą Daløya. Tutaj lipienie nie chcą już jeść dużych much. Kombinujemy z muszkami i schodząc z rozmiarami, łowimy sporo ryb w przedziale 30-45 cm. Sprawdzają się cegiełki i popielatki. Zaczyna padać. Dajemy im spokój. Dziś rewizyta u naszych polskich przyjaciół.
Kolejny dzień z deszczem sprawia, że mamy wędkarskiego lenia. Wpada do nas Tomek z wędką i Adam podejmuje się pierwszych lekcji łowienia na nimfę. My z Bonem obserwujemy „praktyczną naukę zawodu” i raczymy się dobrym piwem.
Po południu deszcz przestaje padać i idziemy połowić na mniejszym rozwidleniu wyspy Syrøya. Adam z Bonem znowu dają szkołę na nimfę, a ja szukam swojego suchego szczęścia. Łowimy kilkanaście fajnych lipieni. Chłopakom sprawdzały się „red bulle”, brązki oraz gingerowe quille.
Przed nami ostatnia noc nad Glommą. Ognisko powoli się dopala. Chłopaki rozmawiają o tym, co by było, gdyby… Wspominamy wyjścia, hole, przegrane i wygrane pojedynki. Rozmowy cichną. Czas kończyć norweskie wakacje…
W drodze powrotnej odwiedzamy Oslo i wzgórze Holmenkollen. Kilka fotek na słynnej skoczni, rzut oka na Oslofiord i do domu…
Chłopaki rozprawiają o drodze, promach, ograniczeniach prędkości, a ja z tyłu z mapą już zaznaczam miejsca na kolejne norweskie wakacje.
Friland to ciekawa propozycja dla muszkarzy chcących przeżyć fajną przygodę z lipieniami, niezbyt oddalając się od cywilizacji /Oslo/. Dla tych, którzy trafią tam pierwszy raz, gospodarz wody Solan służy radami i wskazówkami. Są dwie wiatki dla chcących rozbić namiot i pobyć bliżej natury. Dla bardziej wygodnych są dwa domki. Jeden nad samą wodą przy Gardbekken a drugi nieco dalej-po drugiej stronie ulicy-ten się z pewnością nada, jeśli ktoś odwiedzi Friland, polując na lipienie jesienią. Licencja na odcinek to 100 koron norweskich czyli około 50 zł. Dla chcących połowić poza odcinkiem, licencje można kupić na stacji benzynowej i kosztuje ona 300 koron za tydzień.

Więcej info: http://www.renolen.no/friland/

Adam Litwin