Salmon Time - Mandalselva 2022

Łowienie łososi to magiczna zabawa, do której trzeba dorosnąć, i za którą się tęskni. Kilku z nas miało szczęście zmierzyć się z tą piękną ryba a nawet zapozować z nią do wspólnego zdjęcia ale wielu się to nie udało.....więc ponawiamy próbę. Tym razem jedziemy na Mandalselvę-rzekę, która uchodzi do Morza Północnego w Mandal.

Wybieramy wyjazd promem z Danii więc startujemy do Hirtshals w piątek wieczorem, A4, S3, A2 …. i blisko czterogodzinny postój w korku na Berliner Ringu no i ciśnienie rosło bo nie byliśmy pewni czy zdążymy na prom. Były już nawet pomysły przejazdu mostem ale wszystko się udało i w samo południe wypływamy katamaranem w kierunki Kristiansand a zaraz na nami wypływają Koledzy, którzy postanowili w tym roku jechać z nami- a więc załoga w pełnym składzie.
Godzina jazdy od Kristiansand i meldujemy się w Laksecenter Marnandalen. Płacimy licencje i udajemy się do obowiązkowej dezynfekcji naszych wędkarskich ciuchów.
Meldujemy się w naszym pięknym domku nad samym brzegiem rzeki i możemy cieszyć oczy widokami i skaczącymi w Mandal łososiami.
Do końca XIX wieku Mandal była jedną z najlepszych rzek łososiowych w Norwegii. Lecz w XX wieku połowy łososia i innych ryb słodkowodnych dramatycznie spadły w wyniku zakwaszenia spowodowanego kwaśnymi deszczami, żeby po kilku latach pierwotne stado łososia zostało wytępione. Populacja troci przetrwała reprodukcję w mniej zakwaszonych strumieniach i dopływach.
No ale Norwegowie nie byliby sobą gdyby … w 1997 nie uruchomili największego na świecie projektu wapnowania rzeki. Celem było stworzenie nowego stada łososia i przywrócenie rzeki do naturalnego stanu, jaki miała przez wieki. Biorąc pod uwagę połowy łososia z początku XXI wieku trzeba powiedzieć, że ta praca była i jest bardzo udana. W ostatnich latach zapotrzebowanie na wapno zostało zmniejszone do około 7 000 ton rocznie dzięki bardziej precyzyjnym metodom i nieco zmniejszającym się kwaśnym opadom. Według naukowca potrzeba leczenia wapnem będzie trwała przez długi czas.

IMG-20220818-WA0025 (Copy).jpgIMG-20220818-WA0032 (Copy).jpgIMG-20220818-WA0037 (Copy).jpgIMG-20220819-WA0011 (Copy).jpgIMG-20220821-WA0010 (Copy).jpgIMG-20220821-WA0048 (Copy).jpgIMG-20220821-WA0057 (Copy).jpgIMG-20220821-WA0065 (Copy).jpgIMG-20220821-WA0066 (Copy).jpg20220813_145253 (Copy).jpg20220813_202409 (Copy).jpg20220813_202518 (Copy).jpg20220813_212145 (Copy).jpg20220814_110344 (Copy).jpg20220814_110840 (Copy).jpg20220815_082508 (Copy).jpg20220816_145103 (Copy).jpg20220817_101341 (Copy).jpg20220817_231822 (Copy).jpgIMG-20220814-WA0010 (Copy).jpgIMG-20220814-WA0017 (Copy).jpg
Rzeka w ostatnich sezonach niesie mniej wody co ma wpływ na ciąg łososi dodatkowo jej temperatura sięga 19-stu stopni ale my przyjechaliśmy szukać swojego srebrnego szczęścia. Przez pierwsze dwa dni obławiamy “Skałę”, Finsdal i miejscówki pod obozem ale szczęście nie może nas znaleźć….
Ale wstaje dzień trzeci i ponownie wybieramy się na Finsdal. To piękny fragment rzeki, na którym może łowić kilku wędkarzy i sobie nie przeszkadzać. Rzucamy, zmieniamy się, czas mija i nic. Siadam na brzegu, cieszę się chwilą i widzę jak Darek podnosi wędkę a ona zaczyna pracować. Chwila emocji i pierwsza ryba wyjazdu... pstrąg ląduje w podbieraku. Schodzę niżej, żeby obłowić zwalniający nurt gdzie co jakiś czas skaczą łososie ale bez efektu. I nagle JEST !!! Słyszę Adama i widzę, że wędka wygięta i jak przystało na doświadczonego łososiarza kontrolując hol wychodzi powoli na brzeg. Bo kilku minutach emocji ogon łososia trafia w ręce łowcy a okrzyk radości niesie się przed cały Finsdal. Zdjęcia, gratulacje, mierzenie, sznurek na ogon i wracamy na obiad.
W kolejnym dniu wspólnie z Kolegami z domku obok wyruszamy na wycieczkę do Nasjonalt villakssenter - Kvåsfossen miejsce, w którym każdemu łososiarzowi serce bije mocniej.
W miejscu tym można obserwować z bliska łososie, które płyną po 46 schodach i pokonują 20 metrów przewyższenia. Jest to najdłuższa tego typu budowla w Norwegii a sam tunel wydrążony u stóp wodospadu ma 220 metrów. Dopełnieniem tego pięknego miejsca jest spektakularny budynek wystawienniczy z oszałamiającym widokiem na krawędź głębokiego kanionu rzeki Lygna.  Po zejściu pod ziemię można podziwiać piękne łososie, które odpoczywają w gigantycznym basenie a kto ma więcej szczęścia zobaczy je również w kaskadach.
IMG-20220821-WA0044 (Copy).jpg20220815_135635 (Copy).jpg20220815_135303 (Copy).jpg20220815_140731 (Copy).jpg20220815_143446 (Copy).jpg20220815_144337 (Copy).jpg20220815_144613 (Copy).jpg20220815_144700 (Copy).jpgIMG-20220821-WA0030 (Copy).jpgIMG-20220821-WA0031 (Copy).jpgIMG-20220821-WA0038 (Copy).jpgIMG-20220821-WA0040 (Copy).jpgIMG-20220821-WA0043 (Copy).jpgIMG-20220821-WA0050 (Copy).jpg
A po emocjach związanych z oglądaniem wielkich łososi jest czas na film w sali projekcyjnej a jego motywem przewodnim jest oczywiście łosoś i jego znaczenie dla gospodarki, kultury i tradycji regionu. Całość to wspaniałe centrum edukacji ekologicznej dla młodszych i starszych z salami multimedialnymi i miejscem na wykłady. Korytarze są obwieszone obrazkami łososi wykonanymi przez najmłodszych w czasie ich lekcji ..czym skorupka za młodu…ech inny świat.

Wracamy do Mandalselva Laksehytter i naszego domku numer 6 no i zbroimy się na grube łososie takie jakie widzieliśmy w Kvåsfossen. Chłopaki wybierają wędkowanie przy domku inni jadą pod „Skałę” a ja wybieram basen pod elektrownią przy samym Marnar Laksesenter, miejsce to spodobało mi się już kiedy wędkowałem rok wcześniej na Mandal. Miejscówka jest piękna i trzeba trafić kiedy jest wolna. Tym razem schodzę z wysokiej skarpy i jest pusta. Łowię trzy godziny i mimo skaczących  sreber nie jest mi dane poczuć tego wspaniałego pulsującego ciężaru. Chłopaki również ten dzień zamykają na pusto. Wieczór przy grillu, piwie i smakołykach o które zadbał Jacek i jest pięknie. Kolejny dzień to wyjazd na moje szczęśliwe miejsce, gdzie w podczas ubiegłorocznej wizyty złowiłem 5 kg szczęścia. Spędzamy tam sporo czasu ale woda jakby martwa nawet przestały prześmiewczo skakać i nas wkurzać. Po południu wspólne łowienie poniżej obozu, wspaniała atmosfera, ognisko i dzielenie się swoimi wędkarskimi doświadczeniami. Przy ognisku czas mija jakoś szybciej, rozchodzimy się po rzece na wieczornego „seta” i każdy wybiera swoje miejsce. Wracamy po ciemku do obozu i każdy zdaje relację…pusto.
IMG-20220818-WA0019 (Copy).jpgIMG-20220818-WA0021 (Copy).jpgIMG-20220818-WA0024 (Copy).jpgIMG-20220818-WA0035 (Copy).jpgIMG-20220821-WA0015iuh.jpgIMG-20220821-WA0024 (Copy).jpgIMG-20220821-WA0028 (Copy).jpg20220815_092803 (Copy).jpg20220816_104007 (Copy) — kopia.jpg20220816_104055 (Copy) — kopia.jpg20220816_115106 (Copy).jpg20220816_133259 (Copy).jpg20220816_134439 (Copy).jpg20220816_182455 (Copy).jpg20220816_182502 (Copy).jpg20220817_075827 (Copy).jpg20220819_185357 (Copy).jpg298958018_1426880824463126_6616586720824372458_n.jpgIMG-20220814-WA0013 (Copy).jpgIMG-20220816-WA0023 (Copy).jpg
Dni uciekają szybko a my powtarzamy scenariusz z poprzedniego dnia łowiąc rano na „moim” miejscu a po południu schodzimy do wody w okolicach obozu. Biczujemy wodę a czas ucieka i nic. Spotykam Adama i wspólnie obławiamy piękną miejscówkę on z jednej a ja z drugiej strony Mandal. Zauważamy srebrną rybę, która skacze w okolicach naszych much. Dochodzi do nas Darek i z łowienia przechodzimy na kręcenie filmików i fotopamiątki z Mandal. Adam daje pas i widzę do jak drepta po wzgórzu idzie do obozu. Darek siada za mną na brzegu i uruchamia tryb narzekania na trudny los łososiarza. Że był już dwa razy, że nic nie złowił, że w przyszłym roku nie jedzie na salmona. Wychodzę z wody i zapraszam go do wejścia w miejsce, widzę że robi to bez przekonania ale wyciąga głowicę i rzuca.. Ja postanawiam powoli iść do obozu. Ale zrobiłem tylko pięć kroków i słyszę…MAM !!!
Ryba szaleje w nurcie i raz za razem hamulec gra tą piękną melodię. Po kilku minutach widzę jak kładzie się na płytszej wodzie i podejmuję pięknego salmona. Kładę go na brzegu a Darek wykonuje taniec radości. Sznurek i wracamy do obozu.
Kiedy Darek po sesji i gratulacjach doszedł do siebie oczywiście poinformował nas że za rok na łososia jedzie :)
Łowimy jeszcze jeden dzień a nasz kolega Marcin ma łososia na „Skale” przegrywa jednak walkę ale jest szczęśliwy. Ale każdy z nas wie, że łowienie łososi to sztuka cierpliwości, przegranych i wygranych pojedynków z tymi pięknymi rybami.
I tak nam minął tydzień nad Mandal nasz tegoroczny „Salmon Time”… wrócimy tam z pewnością.


Adam Litwin



AdmirorGallery 4.5.0, author/s Vasiljevski & Kekeljevic.